sobota, 28 kwietnia 2012

Skąd ten podtytuł czyli w zdrowym ciele zdrowy duch i vice versa

Mojego profesora od fizyki widuję już kilkanaście lat, jak od wiosny do jesieni codziennie czeka na autobus wiozący działkowiczów do pobliskich ogródków działkowych, lub z pełnym koszem warzyw i naręczem kwiatów wraca po południu z działki. A jest w sędziwym wieku, bo już ponad ćwierć wieku temu odszedł na emeryturę.
Ogródki działkowe w okolicy działki Rodziców też uprawiają w większości emeryci i to od dawna na emeryturze. Sprawni, pracowici, zadowoleni z życia, pełni energii i radości.
Patrząc na te przykłady wydaje się oczywiste stwierdzenie, że praca we własnym ogrodzie jest receptą na długie życie w zdrowiu. Ale to właśnie wysiłek fizyczny związany z uprawą gleby: jak kopanie, motykowanie i plewienie grządek, koszenie trawy, przycinanie drzew i krzewów, wysiew nasion i sadzenie sadzonek poprawia kondycję fizyczną, a co za tym idzie zdrowie. Natomiast radość ducha bierze się z widocznych efektów swojej pracy: kiedy siejemy małe nasionko, z którego powoli rozwija się roślina, kwitnie i wydaje owoc, jest to najbardziej pierwotna i naturalna radość, którą człowiek odczuwa prawdopodobnie od tysięcy lat.


- Działka to wielkie szczęście - powiedział mój Tata na inauguracyjnym pierwszym grillu tego roku. I ja się w pełni z tym zgadzam. Prawdopodobnie mówi tak każdego roku, ale dopiero od czasu, kiedy wspólnie z Rodzicami uprawiam ogródek działkowy, zwróciłam uwagę - jak prawdziwe jest to stwierdzenie. Dlatego, jeśli ktoś czyta te słowa i zastanawia się nad kupnem kawałeczka własnego raju na ziemi, niech się zdecyduje, bo szkoda każdego dnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz