sobota, 28 lipca 2012

Kiszenie ogórków

„Nadejszła” chwila kiszenia ogórków. Co roku mniej więcej o tej porze upycham w słoikach ogóreczki, ale zawsze były to ogóreczki „kupne”. W tym roku mam swoje – działkowe. Ogromna to satysfakcja dla osoby, która lubi robić przetwory, mieć swoje warzywa i owoce. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla wielu ludzi jest to całkowicie normalne, ale dla działkowca, który dzięki własnej pracy po raz pierwszy cieszy się plonami w takiej ilości, że może robić z nich przetwory, to wręcz ekscytujące.

Ogórki odmiany Rodos F1 posadziłam około połowy maja wprost do gruntu, po 2 nasionka w dołku. Regularnie podlewałam, wyrywałam chwasty. Niestety nie wszystkie nasiona wzeszły (może je coś zeżarło), dlatego przerzedziłam nieco rządki, i przeniosłam siewki w puste miejsca. Kiedy ogórki stały się już większe, Tata zrobił dla nich rusztowanie z listewek i sznurków, aby mogły się wspinać przyczepiając wąsami. Dzięki temu pędy nie płożą się po ziemi, a ogórki nie brudzą się błotem w czasie deszczu.

Ogórki do kiszenia najlepiej zrywać rano zanim zrobi się upalnie. Najlepsza wielkość to długość mniej więcej środkowego palca, ale można i większe. Ogórki odmiany Rodos F1 są niezbyt kłujące (w czasie zbioru), z małą ilością brodawek, niektóre są zupełnie gładkie.

Aby dobrze się ukisiły upychamy je ściśle w słoiku. Potrzebujemy jeszcze dużej ilości kopru, czosnek, chrzan dla twardości ogóreczka, a ja dodaję jeszcze po 1 listku czarnej porzeczki i wiśni. Ogórki zalewam gorącą wodą przegotowaną z solą do przetworów w proporcji: 1 łyżka soli na 1 litr wody.
Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz